torsdag 9 Dec 2010, 8:58

http://aleksandermisztela.pl/img/john-lennon.jpg

Nie ukończył szkoły muzycznej a przecież był fantastycznym muzykiem , nie wyglądał na kogoś kto może zmienić świat a jednakgo zmieniał.
John Lennon - dla wielu legenda, niestety już martwa choć w wielu sercach i umysłach będzie żył jeszcze bardzo długo.
8 Grudnia minęło już 30 lat od jego śmierci.Nie ma co ukrywać , że śmierci tragicznej.Ale o tym pózniej…
John był niezwykłą postacią jak na lata 60-80.Wyróżniał się charyzmą, potężnym talentem i wrażliwością artystyczną.
Zawsze był sobą - wcale nie szukał sławy, można nawet powiedzieć, że często mu przeszkadzała. Niestety, przeszkodziła mu też żyć dalej.
Wydawał się zwykły , ale zwykłym nie był.W The Beatles nie szukał prostych rozwiązań , zawsze kombinował.Był psychodelicznym królem, najbardziej kreatywnym z całej czwórki. I choć od wydania Sierżanta Peppera ustąpił nieco miejsca Paulowi to wciąż tworzył rzeczy genialne.
Niech najlepiej o tym świadczą kawałki takie jak: "Dear Prudence", "I Am The Walrus" czy "Happiness is a warm gun".
Ale oprócz muzyki można powiedzieć, że był zwykłym chłopaczkiem w garniturku.Do czasu. Do chwili gdy poznał Yoko Ono, wtedy zapuścił brodę i zmieniła się cała jego postać.Trzech pozostałych Bitelsów nie mogło znieść obecności Yoko przy tworzeniu płyty "Let it be".
John twierdził, że Paul odniósł się złośliwie do Yoko w tekście piosenki "Get Back".Ale to nie może dziwić skoro John pytał swoją ukochaną czy dana piosenka powinna trafić na album.Stało się to co było nieuniknione - The Beatles się rozpadli.
John został pacyfistą i to niezwykle aktywnym.Do historii przeszły przede wszystkim "Give peace a chance" - utwór nawołujący do pokoju.A także tydzień spędzony w łóżku z Yoko jako forma strajku przeciw wojnie w Wietnamie.
Lennon zmienił się zarówno jako cżłowiek ale także jako muzyk.Nie ma wątpliwości , że na tą zmianę ogromny wpływ miała Yoko.
Na albumie"John Lennon/ Plastic Ono Band" John rozliczył się z przeszłością. Nagrał swój najbardziej osobisty i poruszający album. W "Mother" wyraża żal do matki , że ta go porzuciła , w "Love" i "Look At Me" wyraża miłość do żony w najpiękniejszy możłiwy sposób.Natomiast w "God" wyrzeka się całej swej przeszłości , nawet Beatelsów.
Zaczął życie na nowo. Kolejny album "Imagine" był jego największym sukcesem komercyjnym jako artysty solowego.Płyta została numerem 1 zaróno w Wielkiej Brytanii jak i w Stanach Zjednoczonych.Potem nagrywał płyty lepsze i gorsze ale zawsze był prawdziwy i autentyczny.
Stworzył przecież ponadczasowe hymny , Jako Bitels i jako solista.
W roku 1980 wydał swój ostatni za życia album " Double Fantasy" z piękną okładką przedstawiającą całujących się Johna i Yoko. A sam album był ich muzycznym dialogiem.John był wtedy szczęśliwy, wiedział , że wraca na Top.Zapowiedział , że ruszy w trasę koncertową…
Mimo śmierci Lennona album wskoczył na pierwsze miejsca list przebojów podobnie jak singel " (Just like) Starting Over.
John kochał ludzi ale jak się okazało nie wszyscy kochali jego.Wielu nienawidziło go za radykalne poglądy inni jednak kochali za muzykę i to jak walczył ze złem tego świata.
Jego śmierć była nagła i niespodziewana. Nikt nie mógł się tego spodziewać , chyba sam Mark Chapman nie wierzył w to co zrobił.
Lennon był przekonany, że jeszcze wiele lat życia przed nim i odważnie planował przyszłość.Jeszcze kilka dni przed śmiercią mówił o tym , że nie chce zostać martwym bohaterem…
Teraz wciąż się zastanawiam co by się wydarzyło gdyby John wtedy przeżył a George Harrison nie zachorował na raka.The Beatles by się reaktywowali? Dziś moglibyśmy słuchać ich nowego albumu? A może Lennon dalej kontynuowałby swą karierę solową…
Wielu artystów oddawało muzyczny hołd artyście. Byli to m.in:Elton John, Queen, The Cranberries ale przede wszystki Paul McCartney , który napisał piękne "Here Today" gdzie wyznaje Johnowi przyjacielską miłość.
Miłość , która w sercu Paula potrafiła przetwać mimo sporów i kłótni z przyjacielem.John na pewno się ucieszył :)

http://www.blogcdn.com/www.spinner.com/media/2010/10/john-lennon456.jpg