tisdag 4 Maj 2010, 14:26
Do Wroclawia wybralismy sie w czworke i w takim stanie takze wrocilismy. Podroz do Wroclawia byla prawie bezproblemowa (prawie, bo pecherz wolal ). Na miejsce dotarlismy przed godzina 13:00… Idealne miejsce parkingowe dla naszego "Bialego Szerszenia "… zaraz kolo naszego "placu zabaw"!. Bo zjedzeniu czegos mniej lub bardziej pozywnego udalismy sie na plan zabaw i tam sie przegrupowalismy na dwa bataliony… ja z Martyna bawilismy sie w wywiad a Knefel i Grzesiu siedzieli na froncie. Jako pierwsi zagrali NDK… wiekszosc z nowej plytki. Paxo i spolka na tle reszty wypadli srednio… w Jastrzebiu zrobili na mnie wieksze wrazenie. Nastepny wystawpil OSTR ktorego pominelem… zrobilismy sobie z Dziubkiem czas wolny. Nastepny na liscie byl Happysad. I tu Dziubek popadal w skrajne szczescie… caly czas w uszach slyszalem jej glos… zaspiewala chyba wszystko. No coz… fanatyczka. Kolejny byl Izrael… ktory chcialem zobaczyc…bardzo… no ale postanowilismy sie przejsc i zatrzymalismy sie w pobliskim … parku (?). Podzistalismy se z Martyna i ruszylismy na teren imprezy… gral juz Hey… widzialem i doceniam tworczosc Kasi Nosowskiej. Przy jej muzyce siedzilismy sobie pod mostem ktory prowadzil z ogrodka piwnego (?) na scene… i tu chcialbym pozdrowic wszystkich tych ktorzy machali tym biednym dzieciom specjalnej troski - czyli nam ;) Po Hey udalismy sie do auta celem odbycia podrozy do Hostelu… cholerna ulica Kwiska… poltorej godziny jezdzilismy po Wroclawiu, bo mi padl telefon i nie bylo GPSu… No ale po tej mordedze dotarlismy na miejsce i poszlismy wszyscy ladnie w kimono… bylo kolo 00:30. Pozdrawiam goscia ktory nam wskazal ostateczny kierunek ( tego od " oo kurwa… to 6km stad… musicie zawrocic (…) " ). Pierwsze budzenie o 02:00… nastepne kolo 04:00… i ostateczne kolo 08:00. Knefel i spolka udali sie do Aqua Parku a my pochodzilismy po miescie i troche zapoznalismy sie z nim. Kolo godziny 12:00 spotkanie pod aqua parkiem i udanie sie na teren imprezy. Pierwsi byli panowie z EWR. Mozna byli troszku poskakac… panowie kontaktowali sie z publika…i to byl moment w ktorym stalem najblizej sceny podczas tych calych dwoch dni… taka mala rozgrzewka przed FL. Kiedy przyszla na nich pora to w ruch poszly wszystkie czesci ciala… dawno nie uczestniczylem w takiej zabawie i w koncu moglem sie wyzyc. Meczylo mnie tylko to, ze byly tam tez dzieci… mam na mysli te wszystkie dziolszki ponizej 17 lat… 40kg wagi - pobijane i porozwalane wargi… no ale coz… nie moja wina. Nie zdzierzylem do konca… cieka pipa ze mnie. Kregoslup i glowa juz ledwo zipaly… a nie moge pozwolic sobie na fife pod okiem… przynajmniej nie w ciagu najblizszych dwoch tygodni. FL skonczyli i Coma sie juz gotowala… Kiedy "Piotrus"…ekhm… "JEJ PIOTRUS " przemowil, to Dziubek wpadl w…orgazm? Chyba tak to mozna ujac… Poszlismy pod scene i tam troche przebylismy ja sobie sluchalem o ona spiewala i piszczala… Troche mlyn byl ale mnie to nie przeszkadzalo, jej zreszta tez nie… az w koncu ja dostalem w glowe… no a potem reakcja lancuchowa i powrot poza gesty tlum celem obadania sytuacji… jednakze Martyna sie nie poddawala… na "Spadam " postanowila pojsc pod scene, oddala okulary i telefon i zniknela. Wrocila po Bisie… nie pytajcie czemu Piotrkowi tyle zajelo ponowne wyjscie na scene :P Na Kaziku byl czas wolny a Myslivotza przespalem…
Organizacja na wysokim poziomie, tak samo z panami od dzwieku. Wielki plus za te impreze. Dawno nie bylem na tak dobrze naglosnionej imprezie… Tak wiec do nastepnego ;)
BTW. Widzialem pare osob ktore byly takze w Krakowie na Shiningu i Satyriconie… ;)