17 maja 2009 (Arena Sanok) - KSU i Omega.

Dopiero niedawno zdecydowałem, że jednak pójdę na ten koncert. Kupiłem bilet i czekałem na niedzielę. A gdy nadeszła wsiadłem do auta i podjechałem pod Arenę Sanok. Tak myślałem, że nie będzie gdzie zaparkować, więc zrobiłem jedno kółko po placu i podjechałem na osiedle, żeby tam zostawić auto. Za kilka minut byłem już pod Areną. Wchodząc do środka dało się zauważyć duży przekrój wiekowy fanów zespołu, począwszy od dziadków i babć, kończąc na małych dzieciach, które przyszły z rodzicami. Po spotkaniu ze znajomymi weszliśmy na płytę (mieliśmy przesiedzieć koncert na trybunach?…

Pani K. 17 kwietnia. Odlot.

Koncert projektu braci Waglewskich (Fisz Emade) miał być wielkim wydarzeniem. Gdzieś koło godziny 19:00 zajrzałem do klubu. Nikogo prawie nie było. Usiadłem z koleżankami przy stoliku w sali "koncertowej", zamówiłem piwo. Barmani jak zwykle spokojnie rozmawiali za barem popijając conieco. Muzyka przecinała chmury dymu tytoniowego.

Po jakimś czasie przyjechał zespół. Wnieśli sprzęt i poprosili sporą już grupę ludzi aby opuścili na chwilę salę, aby mogli zrobić małą próbę. Czas oczekiwania przebiegał dosyć… "ciasno". Padający na zewnątrz deszcz, mimo, że lekki, zmusił fanów do pozostania w środku, co spowodowało nagły wzrost temperatury.

Po…

Tak…Ostatni dzień lutego. Kolejny bardzo dobry, jak nie najlepszy koncert w sanockiej Szklarni. Tym razem na scenie pojawił się zespół LAO CHE . Ludzi w cholerę, albo i jeszcze więcej, każdego wieku, ale raczej o rockowych upodobaniach muzycznych. Jak zawsze z opóźnieniem (jak to w Szklarni), ale z jajem. Wyszli, zagrali, odleciałem. Zazwyczaj wiem co się dzieje wokół mnie, ale tym razem nie pamiętam nic prócz widoku Lao. Nie wiem ile grali, ale podejrzewam ze gdzieś kolo godziny piętnaście, może dwadzieścia. Nie wiem ile ludzi przyszło (no ciasno było, ciasno). Żeby było jasne, byłem bez kropli alkoholu. Skupiłem się maksymalnie…

Zbliża się koniec roku. Chyba nic znaczącego nie wydarzy się już w świecie muzyki przez te kilka dni. Czas na podsumowanie.

Rankingi lasta pokazują, że przez ostatnie 12 miesięcy królował u mnie Jimi Hendrix (heh… piszę to słuchając Redhotów). Ale rzeczywiście Jimi był przez ten rok kimś, kto cieszył moje uszy. W końcu jest mistrzem, nie? Na drugim miejscu uplasował się Pink Floyd, bo było niestety wiele smętnych wieczorów, w czasie których Floydzie umiejętnie wprawiali mnie w stan odlotu. Największym odkryciem (moim własnym) był zespół Smashing Pumpkins, który oczarował mnie w drugiej połowie roku, a właściwie pod jego koniec. Mocna…

Bieszczady…
Tym razem pod osłoną aniołów. Bieszczadzkich aniołów.

5 gorących, upalnych, a czasami deszczowych dni ze znajomymi, namiotem i gitarą. 5 dni muzyki na zywo, dobrej zabawy i kilku(nastu) piw i innego rodzaju nopojów.

Muzyka (bo to ona gra tu jedną z głównych ról)… Jesli chodzi o glowny koncert - deszcz, błoto i skarpa po drugiej stronie drogi. 30zł za SDM i paru innych wykonawcow to zdecydowanie za duzo. A jesli wezmiemy pod uwage ulice i wszystkie instrumenty ktore dalo sie slyszec… swietnie :)

Ogolnie na PLUS. Pomijajac problemy z powrotem (zeby nie moc stopa zlapac przez 8h… ech ci…

Ostatnio przeszukując wszechobecny internet natrafilem na pewien wpis. Zaciekawil mnie, wiec przeczytalem go w calosci (co nie zdarza się zbyt czesto w tego typu tekstach). Oto on:

Może ja przesadzam, ale… Mój znajomy dziennikarz muzyczny mnie wkurza. Ja rozumiem, ze na emigracji, ze nie siedzi w tym dziwnym bagnie, ale jak można być tak ślepym? Zresztą – w kółko mu powtarzam to samo – a on ciągle swoje. Że nasi artyści są po prostu między młotem a kowadłem. Że wytwórnie wyciskają z nich wszystko ze swojej strony ponosząc jak najmniejsze koszty. Że to, co słyszymy na płycie to po prostu…

Relacja z koncertu – Metallica, 28 V 2008, Chorzów

Moim planem było zabrać bilet, dojechać do Chorzowa na wszystkie supporty i koncert główny. Jak to bywa z planami zawsze biorą w łeb. Z „mojego” Sanoka wyjechaliśmy autem o 12:30. Myślałem ze pożegnam się z Machine Head (o Mnemic nie wspominając). Dojeżdżając do Krakowa i stojąc w korkach traciłem nadzieje. Jednak potem autostrada (ha ha xD), w miare pusta droga, postój w Chorzowie na stacji (wiadomo chyba po co) i dojazd w miarę blisko stadionu. Potem trzeba było tylko dojść pod obiekt, dać się obmacać ochroniarzom, przejść przez kilka bramek,…

A oto 10 albumow ktore mna wzruszyly, zachwycily, wstrzasnely, zahipnotyzowaly, doprowadzily do podniecenia w 2007 roku. Kolejnosc dowolna, przypadkowa, z gory nie zamierzona.

*Book of Shadows Pana Zakka Wylde'a. Prawie akustyczny, ze swietna jak zawsze gitara i powalajacym wokalem. Moge sie pokusic o swierdzenie "romantyczny". Najlepszy utwor: Sold My Soul z najlepsza solowka Zakk'a.

*Rocket to Russia zespolu Ramones. Stary, dobry punk i tyle. Jest w tym wielka magia i ta muzyka kopie dupe! :) A najlepszy kawalek? RAMONA!

*Master of puppets. Nie mozna zapomniec tez o Metallice. Metal w najlepszym wydaniu czworki z Los Angeles.…

Long Road Out Of Eden. Taki tytul nosi nowy studyjny album zespolu Eagles, juz chyba na zawsze kojarzonego z utworem "Hotel California", ktorym podbili swiat klasycznego rock'a. Album wydany po 28 latach od czasu gdy muzycy wypuścili na rynek ostatni krążek zatutulowany "The Long Run" z roku 1979. Chociaz od 23 listopada minelo juz "kilka" dlugich dni dopiero teraz zdobylem i przesluchalem ten dlugo oczekiwany i glosno zapowiadany w mediach wytwor.

To zwyczajnie solidna dawka pięknych tematów, logicznie rozwijających się instrumentacji i aranżacji, kilka pewniaków do roli hitów w interpretacji gigantów: Glenna Freya, Dona Henleya, Joe Walsha i Timothy…